Gędziec – łabędź krzykliwy… Od lat osiemdziesiątych, kiedy udało mi się odkryć drugi w kraju przypadek lęgu łabędzia krzykliwego, często bywam w jego rewirach. Ten północny gatunek łabędzia coraz bardziej zadomawia się w naszym kraju. Dość powiedzieć, że obecnie jego polską populację szacuje się na kilkadziesiąt par.
Na zaciszne jeziorko przylatuje para gędźców i natychmiast akcentuje swoją obecność tokowaniem i głośnymi fanfarami. W mojej czatowni wre fotograficzna praca…
Łabędzie uspokajają się i zaczynają opływać całe jeziorko, jakby chciały sprawdzić jego bezpieczeństwo. Wreszcie wychodzą na płycizną i zaczynają toaletę.
Potem wpływają w zarośniętą zatokę i posilają się. Żerowanie nie trwa długo. Ptaki jakby gdzieś się spieszyły. Znów opływają jeziorko. Po chwili słyszę ciche gę(dź)ganie. Z doświadczenia wiem, że łabędzie sposobią się do odlotu. Dla mnie to alert – przywieram mocniej do wziernika aparatu i… już po chwili robię serię zdjęć startującego gędźca.
5 komentarzy
Po pierwsze – piękne zdjęcia.
A jeżeli chodzi o łabędzie krzykliwe, to nie dalej jak tydzień temu zaskoczyła mnie lecąca właśnie nad śródleśnym jeziorkiem para. Nie zdążyłam nawet porządnie ustawić aparatu i zdjęcie niestety poruszone, ale satysfakcja mimo to olbrzymia – pierwszy raz widziałam te ptaki „na żywo”.
Dziękuję!
Cieszmy się zatem, że przybywa nam łabędzi krzykliwych i możemy spotykać te charyzmatyczne ptaki. Następnym razem może uda się je utrwalić. Życzę powodzenia. Choć i tak najważniejsze są same przeżycia, czyż nie…
Grzegorz
Cóż za orzeźwiająca kąpiel :)
Przed samym długim majowym weekendem widziałam jednego gędźca siedzącego na środku zaoranego pola w okolicach Legnicy. Nawet zastanawiałam się czy nie będzie miał kłopotów z wystartowaniem.
Gędźce potrafią wystartować z pola jak gęsi. Często żerują na oziminie, kukurydzy a zwłaszcza na rzepaku. GB