Bażant… Dawniej w ogóle nie zauważałem tego introdukowanego u nas gatunku. Z biegiem lat przekonałem się do niego. Nie jest to drób. Jest płochliwy i – co dla mnie ważne – żyje u nas na dziko. Że wprowadził go do naszej przyrody człowiek? Cóż, dotyczy to u nas wielu gatunków zwierząt, na przykład muflona, jenota czy norki kanadyjskiej. Nawet rodzimy skądinąd jeleń europejski był wprowadzany ponownie w wielu regionach kraju i to nie zawsze w rodzimym podgatunku, podobnie jak żubr w Bieszczadach.
Ale przede wszystkim bażant jest nadzwyczajnie piękny. Zawsze, gdy go fotografuję mam odczucie tchnienia Azji. Jego paleta barw oszałamia i przywodzi na myśl ozdoby chińskich mandarynów. Także jego dystyngowane ruchy, zwłaszcza gdy wolno kroczy rozglądając się dookoła, przywodzą na myśl dalekowschodnich dygnitarzy. Bażant wygląda dostojnie, gdy wyciąga w górę długą szyję i rozpościera pyszny ogon. Ja lubię też inny jego image: ptaka pochylonego, z zakrytym ogonem i z kolorową głową „wyrastającą” bezpośrednio z ciała. Niesamowita kondensacja kolorów! Ptak przypomina wtedy średniowieczny puklerz – tarczę z czasów, kiedy sprowadzono bażanta do środkowej Europy.
Dzisiejsze zdjęcie zrobiłem niejako „przy okazji”, z ukrycia na ptaki leśne. Mój kolega Marcin mówi o takich sytuacjach „gratisek” :] Bażant wychodził nieśmiało z pobliskich zarośli także w czasie kilku moich poprzednich zasiadek, ale właśnie dziś odbył wędrówkę prosto pod moją czatownię…
3 komentarze
piękne zdjęcie;-)
Bardzo atrakcyjny wpis. Na 100% wpadnę jeszcze po więcej lektury
Dziękuję i zapraszam!
Pozdrawiam
Grzegorz